KRZYSZTOF BOCZKOWSKI
Warszawa, członek ZAiKS-u.
Laureat Nagrody V Światowego Dnia Poezji UNESCO.
Ikar
Coraz bardziej odległy
coraz bardziej wolny
Otwierając oczy widziałem czerwone usta łódki
na czarnej powierzchni zatoki
Co oznaczał ten widok który odkrywałem
ociężałymi powiekami jaszczurki
Co oznaczał ptak z zielonymi skrzydłami
i błękitnym podgardlem
Co oznaczał chłopiec spadający z nieba
LESZEK DEMBEK
Szczecin
Laureat Nagrody XVIII Światowego Dnia Poezji UNESCO.
Za wszystko
za nasze
zdrowe widzenie świata
ktoś próbuje złamać ścianą głowę
za nasze
upojenie w żółtych akacjach
ktoś wznosi czarny toast
za naszą
herbatę w sennym ogrodzie
ktoś mdleje w ramionach samotności
za nasze ocalenie
ktoś więcej już tu nie powraca
PIOTR WIKTOR GRYGIEL
Pawłówek
Matko moja – Polsko!
Ja – syn! Ty – syn!
Cóż to znaczy?!
Razem, aby zjeść – trzeba pracy!
By trwać – razem,
zgody trzeba!
Co wynika empirycznie
Można zakuć w WOLNE słowa
i lirycznie podsumować!
Ja – syn ojca – Patrioty!
Ty – sierota – sto lat później!
Czy w snach sprawdzać
brać przypadków?...
Czy u góry znaczyć – cudnie …?
Gdy w mozole kuto WOLNOŚĆ,
tobie ziarno podrzucono.
Tamte lata co minęły
zliczać trzeba znowu słono!
Dwaj synowie
jednej Matki
rozpędzeni beznamiętnie;
ja z ostrogą, drzazgą w nodze,
ty – w okręcie silnik bębni!
Zewsząd słychać poruszenie,
trybem zwykłym dni ulecą,
Wernyhora znów na scenie
i grudniową nocą szpecą.
Ten kierunek zbędny – krótki!
– Czyjaś boleść, garść rozpaczy;
wczoraj – walka, dzisiaj – w pracy.
Ciągle w drodze!
Ja – syn! Ty – syn!
Czy jednacy …?
Polska nadal trwa w alergii
i historia jej rozdarta!
Wersal, Jałta, Nowa Karta … .
Wrzesień, 2018 r.
MIRA ŁUKSZA
Białystok
Laureatka Nagrody XVII Światowego Dnia Poezji UNESCO.
Rzeczy niepospolite
Czujne rzeczy z wyostrzonym słuchem
Nici przypadku snują w milczeniu.
Krzesło zdrętwiałą nóżkę prostuje.
Stół obrażony zacisnął sęki.
Pieczarnym tchem beknęła piwnica.
Mięso widelec dłubie ze swych zębów.
Próg się wyciera z kurzu obuwia.
Ty wyjdź od rzeczy, bo wyjdą same.
Z imion swych wyjdą, jak z krajobrazu.
URSZULA WOJTAŚ
Warszawa
Co nam odbiorą?
Odwracam się
W kierunku czekania
Na palcach,
By nie zbudzić własnych myśli
Nie chcę przegapić stacji ucieczki
Chowanie się wśród dni
Raz przebytych
Już nie wystarcza
Oczy nie spojrzą dwa razy tak samo
Dłoni nie splotę w odwagę
Powtarzalność przecież
Jest przywilejem martwych
A my
Żywy towar
Na sprzedaż
Do kupienia na nie naszą wojnę
Nic nie należy do nas
Włosy ułożone w schludny kucyk
Serce ściśnięte strachem
Stokrotka rosnąca przed domem
Wolność słowa
Oddech zabijanego zwierzęcia
Krzyk, który szuka ucieczki
Ciała, gwiazdy i spojrzenia
Wszystko nie nasze
10 stycznia 2018r.
GRIGORIJ GARMASZ
Grodno
Urodził się w 1947 r. na Ukrainie. W 1974 r. ukończył Leningradzki Instytut Inżynierii i Ekonomii im. P. Togliatti i od tego czasu mieszka i pracuje w Grodnie. Wiersze pisze od dzieciństwa. Zostały opublikowane w republikańskich gazetach i czasopismach Ukrainy, Rosji i Białorusi. Dwukrotny laureat ukraińskiego konkursu im. Pawła Tyczyny oraz białoruskiego konkursu na cześć 125. rocznicy urodzin Maksyma Bogdanowicza. Od r. 2017 członek Związku Pisarzy Białorusi. Tworzy wiersze w języku ukraińskim i rosyjskim. Wydał cztery książki: «Кто я?» („Kim jestem?”, 2010), «Криничка души» („Kryniczka duszy”, 2012), poemat historyczny „Ой, батьківска доля…» („Oj, ojcowski losie...”, 2015), «Душевный звон» („Serdeczny dzwon”, 2017).
Ech, konie!
Roztopię biały śnieg na dłoni,
Ostudzę ogień w sercu mym.
Jak wicher niosą przez baśń moje konie,
W dzieciństwa mojego sny.
Ech, konie i ty, moja drogo!
Wyżej, grzywy! Kopyta i pył.
Ta baśń jest tu, przy ojczystym mym progu.
Nie, to nie baśń jest. To czas taki był.
Opowiem wam to, podzielę swym żalem
Ze świecą przed ikoną pomodlę się sam.
Napoję swe konie i wodą ocalę
Studzienną i wam też ją dam.
Witaj mi, pole! Ma niwo ojczysta!
Bławatku, rumianku – darujcie mi to,
Że tak daleko znalazłem swą przystań,
Że tak daleko pognało mnie zło.
Wszystko będzie prostsze – tak myślałem.
Że wszystko z latami wygładzi się wnet.
A tylko mi tak to się wydawało.
Reszta to kant jest, oszustwo i blef.
DMITRIJ RADIONCZYK
Białoruś
Urodził się 5 lipca 1973 roku w Grodnie. Od 1990 do 2007 roku pracował w Grodzieńskiej Drukarni Regionalnej, a od 2008 do 2014 roku w firmie „BelDrev”. Ukończył studia na wydziale filologicznym Grodzieńskiego Uniwersytetu imienia Janka Kupały. Kierunek studiów – filologia rosyjska, specjalizacja – literaturoznawstwo. Poeta, autor trzech książek: «Пиррова техника» („Pyrrusowa technika”, 2006); «Дым без огня» („Dym bez ognia”, 2010); «Река безбрежная» („Bezbrzeżna rzeka”, 2015: książka jest laureatką II Obwodowego Konkursu Rękopisów imienia Ciotki (A. Paszkiewicz) w kategorii „Poezja”). Próbuje swoich sił w dziennikarstwie (eseje, recenzje, literatura popularno-naukowa, artykuły analityczne), jak również w tłumaczeniu literatury. Od 2011 jest członkiem Związku Pisarzy Białorusi, od 2014 r. głównym specjalistą regionalnego Grodzieńskiego Oddziału Związku Pisarzy Białorusi. Pisze w języku rosyjskim.
***
Ramię w ramię, bok w bok, krok po kroku, w biegu
Nie ustępując ani Grekom, ni Waregom,
Podążamy krok za krokiem niczym mastodonty.
Nasza droga jedna jest – do horyzontu.
Nas nie ugną ni Scytowie ani Sumerowie.
Ktoś komuś jako o przykładzie o nas powie.
Nasz szlak przez straty, zaniechania i ból zły.
Wszędzie za nami spieszą zamknąć drzwi.
Zamknąwszy usta, zaciskając pięści, zgrzytając zębami
Układam hymn o wszystkim, co się z nami stanie.
SIERGIEJ GŁOVIUK
Rosja
Laureat Nagrody MKiDN za wydanie antologii poezji polskiej. Uhonorowany odznaką „Zasłużony dla Kultury Polskiej.
***
Stare parki moskiewskich obrzeży,
Stawy, które w nazwach będą wieków…
Wiadomo, ojczyzny się nie wybiera.
Każdy oddech twój dla niej, dopóki
Jeszcze szumią gałęziste lipy
I nie wyschną cieniste sadzawki;
Ileż one powiedzieć nam mogłyby,
Lecz przezornie nabrały w usta wody,
Co widziały, co cierpiały i kochały,
Z tego ani pary nie popuszczą
I jeśli dusza kołacze się we mnie,
To z powodu ich krynicznej wody.
Przełożył Aleksander Nawrocki
TATIANA ŻITKOWA
Łotwa
Prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Pisarzy.
***
Niekiedy wzlot, niekiedy z marzeniami,
Czasem w objęciach nieziemskiego
Niegasnącego światła słów
Dzwoni przestrzennymi strunami.
Wówczas się czujesz czysty, święty
I przewidujesz sercem zwrotki,
I świat nadziemny, świat wysoki,
Odkryty do najwyższych bram.
Przełożył Aleksander Nawrocki